Hej kochani! Dzisiaj miał się pojawić post z ostatnimi nowościami, w tym zakupami po promocji wiadomo jakiej, ale pogoda kompletnie nie sprzyja robieniu zdjęć. Może jutro w końcu będzie ładniej? A tymczasem korzystam z tego co mam na dysku i zapraszam Was na recenzję peelingu do ciała Wellness&Beauty - marki własnej Rossmanna.
Na początek kilka słów o opakowaniu. Peeling znajduje się w solidnym słoiczku. Prosta etykieta i funkcjonalne opakowanie przyciągają wzrok. Między wieczkiem a słoiczkiem jest guma zapewniająca szczelność opakowania. Taki słoiczek można wykorzystać z powodzeniem po zużyciu peelingu, chociażby do zrobienia sobie peelingu DIY albo na jakieś drobiazgi. Ja już mam dwa i na pewno na tym się nie skończy, zaraz dowiecie się dlaczego polubiłam ten peeling.
Jest to peeling na bazie soli morskiej. Ja na ogół nie przepadam za peelingami solnymi. Kojarzą mi się one z słabymi zdzierakami, które rozpuszczają się zanim zdążę wykonać krótki masaż, dlatego też najczęściej wybieram peelingi cukrowe. Ale od każdej reguły są wyjątki, prawda?
Właściwości ścierające są bardzo dobre jak na peeling solny. Skóra jest po nim wygładzona i tak samo przyjemna w dotyku jak po użyciu dobrego peelingu cukrowego. Przy mniejszym nacisku dobrze sprawdza się stosowany na górne partie ciała, nie podrażnia delikatnej skóry na dekolcie czy ramionach. Przyjemny dla nosa, lekko słodki, migdałowy zapach umila cały ''rutuał'' peelingowania i co najlepsze, utrzymuje się jakiś czas na skórze.
Peeling jest świetny na ogół, ale ma też małe minusy. Jakie? Gdy się kończy najlepiej dolać do niego jakiegoś oleju naturalnego, ponieważ robi się coraz bardziej suchy i zostaje sama sól. Słabo oceniam też wydajność, no chyba że to ja używam go tak namiętnie, że kończy się za szybko. Raczej nie należy go używać po depilacji, bo sól może podrażnić skórę, ale to zapewne wiecie. :)
Sól zatopiona jest w oleju ze słodkich migdałów oraz oleju z nasion słonecznika. Konsystencję nadaje także masło shea. Te składniki zapewniają delikatne właściwości pielęgnujące.
Po wykonanym peelingu skóra jest otulona delikatną nawilżającą mgiełką.
Nie jest to tłusta warstwa, która mogłaby przeszkadzać i której
osobiście sama nie lubię. Nie znajdziemy w składzie parafiny, a to ona
często wykorzystywana w peelingach do ciała tworzy na skórze lepką warstwę. W przypadku W&B jest to zasługa naturalnych składników.
Skład: Maris Sal, Ethylhexyl Stearate, Prunus
Amygdalus Dulcis Oil, Helianthus Annus Seed Oil, Caprylic/Capric
Triglyceride, Parfum, Butyrospermum Parkii, Tocopherol, CI 14720, CI
19140, CI 28440.
Pojemność: 300g
Cena: 12,99zł
Dostępność: drogerie Rossmann
Podsumowując, marka Wellness&Beauty coraz bardziej mnie zaskakuje, pozytywnie oczywiście. Dawniej nie zwracałam uwagi na te kosmetyki, a teraz z ciekawością testuję jeden za drugim. Peelingi występują w 3 rodzajach, miałam też zielony sól morska i oliwa z oliwek, a teraz czekam na korzystną promocję i na pewno kupię wersję trzecią, z mango i kokosem - to musi być iście wakacyjnie połączenie zapachów. Na blogu znajdzie także recenzję masła do ciała z tej samej serii co dzisiaj recenzowany peeling [klik] oraz moją opinię o olejku z kwiatem wiśni i różą, który serdecznie Wam polecam [klik].
Jakiego peelingu obecnie używacie? Znacie te z Wellness&Beuaty? :)
Ostatnie wpisy:
- 27.5.15
- 53 Komentarze